"Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem" - I.Meyza, W.Szabłowski


Sesja niemiłosiernie zaczyna się zbliżać, więc studenci zaczynają wpadać na coraz to bardziej odjechane pomysły, ale chyba żaden z nich nie wpadnie na to co Iza Meyza i Witek Szabłowski. Postanowili oni cofnąć się w czasie o ponad 20 lat, rezygnując ze wszystkich współczesnych udogodnień i opisać swoją codzienność w książce "Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem". Dwoje dziennikarzy dokonali tego eksperymentu społecznego i przenieśli się na pół roku do świata z przełomu lat 1981/1982. Pomogło im w tym zamieszkanie w starym, szarym bloku z wielkiej płyty, zrezygnowanie z komputerów i komórek, przesiadka do fiata 126 p i zmiana całej garderoby i umeblowania. Co ciekawe, małżeństwo to nie miało problemu z wytłumaczeniem ich kilkuletniej córce Mariannie, dlaczego z dnia na dzień zabierają jej piękną lalkę Barbie zastępując ją pluszowym misiakiem, a z czasem okazało się, że dziewczynce było najłatwiej zrezygnować z uciech świata współczesnego. Rodzina ta wcale nie ułatwiała sobie zadania, postanowili na co dzień korzystać z pralki Frani, kupować tylko w sklepach osiedlowych pozbawionych wielkiego wyboru towarów. Pomimo wielkiego entuzjazmu rodziny, wspomagania ich wszystkimi rzeczami znalezionymi na strychu i radami wynikającymi ze wspomnień sprzed 30 lat, nie wszystkie przyjaźnie przetrwały tą rewolucję. Początkowe wizyty w ich bajkowym świecie, imprezy przy pamiętnych hitach popijając żytnią wódkę zagryzaną kiszonym ogórkiem cieszyły się popularnością wśród wszystkich tęskniących za tymi latami. Jednak okazało się, że po kilku tygodniach ich kontakty towarzyskie oziębły, bez komórek znajomi nie mogli umówić się na wizytę, a obce było im PRL-owskie wpadanie bez zapowiedzi.



Szczególnie podziwiam Izę, która na ten czas zrezygnowała z pracy zawodowej i oddała się "urokom" bycia kurą domową bez mikserów, pampersów ani dostępnych środków żywności. W dodatku zdecydowała się zrobić sobie "trwałą", strasznie nietwarzową fryzurę baranka, bardzo popularną w latach 80-tych. Jedynym jej kosmetykiem pozostał krem Nivea, szare mydło i perfum "Pani Walewska", co u mnie wywołałoby chęć niewychodzenia z domu przez te pół roku. Ale mimo wielu czynności, które musieli sobie utrudnić, odkryli, że mają więcej czasu na rodzinne rozmowy, czytanie książek i magazynów(wyłącznie tych PRL-owskich), a u ich córki znacznie rozwinęła się kreatywność w wymyślaniu nowych zabaw. Co najważniejsze udało im się wytrwać w takim świecie przez pół roku, tylko kilka razy naginając zasady gry w sytuacjach kryzysowych i powrócili do roku 2012 z dystansem do wszystkiego co trzeba mieć, znać, dokonać. Ich własny PRL uświadomił im, że są dobrym małżeństwem, mają inteligentną córeczkę, a najważniejszymi wartościami w życiu są miłość i rodzina.

Komentarze

Popularne posty