Sweet american dream - "Excentrycy czyli po słonecznej stronie ulicy"
Nagrodzony
Srebrnymi Lwami na festiwalu w Gdyni najnowszy film Janusza Majewskiego pragnie
zabrać nas w rytmach swingu w podróż do lat pięćdziesiątych. Klimatyczna
sceneria i muzyka oraz doborowa obsada aktorska wydają się być gotową receptą
na sukces. Czy to zamierzenie udało się spełnić?
Scenariusz filmu został oparty na książce Włodzimierza Kowalewskiego pod tytułem
„Excentrycy”, zaczerpniętym z wiersza Marii
Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej z tomiku „dancing.
Karnet balowy” z 1927 roku. Padają w nim słowa „przewrócili wstali tańczą/brzmi najnowszy fokstro lonah/murzyn w śmiech
a jazz-band ryczy/excentrycy excentrycy”, które tworzą energiczną atmosferę
lat minionych. Reżyser wiedziony własnymi sentymentalnymi wspomnieniami chce
odczarować ponury wizerunek epoki socrealizmu, dzięki postaci muzyka Fabiana
Apanowicza (Maciej Stuhr), który po
latach emigracji w Anglii wraca do ojczyzny. Mężczyzna odwiedza w Ciechocinku
swoją siostrę Wandę (Sonia Bohosiewicz),
gdzie swoim niestrudzonym optymizmem wzbudza zainteresowanie władz Polski
Ludowej. Dlatego ze względu na skargę zaniepokojonych sąsiadów, Fabiana
odwiedza milicjant Stypa (Wiktor
Zborowski), który okazuje się równie zapalonym miłośnikiem jazzu, bo jak
mówi „zarówno w trąbkę, jak i pałką można
nieźle przypierdolić”. Panowie postanawiają celebrować muzykę
intelektualnych elit i o dziwo otrzymują aprobatę ze strony miejscowej,
państwowej orkiestry.
Jak to zwykle bywa, gdzie muzyka i śpiew tam muszą być
piękne kobiety. Właściciel angielskiego, czerwonego bentleya zostaje oczarowany
przez tajemniczą nauczycielkę angielskiego Modestę (Natalia Rybicka). Nawiązuje się między nimi romans, choć kobieta
przez cały czas stara się być zdystansowana wobec Fabiana. Za to zaślepiony
miłością i zachłyśnięty powiewem wolności jazzman tkwi w bajkowej sielance.
Niestety na tym polu twórcy filmu znacznie odrealnili fabułę. Jako przykład
niech posłuży scena, w której zespół wraca na statku z koncertu, nagle łódź
ulega awarii i nie wiadomo jak grupa wydostanie się na ląd. Jednak wesoła
drużyna nic sobie z tego nie robi i zaczynają ponownie grać i śpiewać, aby
osłodzić sobie czas oczekiwania na pomoc. Z jednej strony podtytuł filmu - po
słonecznej stronie ulicy sugeruje nam, że ma być to film optymistyczny,
pomimo nieprzyjemnych czasów, w jakich rozgrywa się akcja. Ale z drugiej,
porównując beztroskę panującą przez większość filmu z brutalnym, pozbawiającym
złudzeń zakończeniem, razi niekonsekwencja twórców.
Tym co również wzbudza mieszane uczucia są role
aktorskie. Ewidentnie widać przepaść pomiędzy starą gwardią, a młodszymi
aktorami. Odtwórca głównej roli Maciej Stuhr sprawdził się jedynie poprawnie,
natomiast jego filmowa partnerka Natalia Rybicka zdaje się tylko ślicznie wyglądać.
Zresztą w rolę Modesty miała wcielić się Joanna Kulig, słynąca z umiejętności
wokalnych, jednak tuż przed rozpoczęciem zdjęć aktorka złamała nogę i na gwałt
szukano jej następczyni. Wielka szkoda, że wykonując utwory zaaranżowane przez
zasłużonego jazzmana Wojciecha Karolaka,
Rybicka wraz z Sonią Bohosiewicz nie wypadają przekonująco. Na osłodę
pozostaje cieszyć oko kreacjami Wojciecha
Pszoniaka i Anny Dymnej. Grany
przez Pszoniaka(nagroda za rolę drugoplanową na festiwalu w Gdyni) profesor
Zuppe to stroiciel fortepianów z wielką erudycją oraz prześmiesznym
zamiłowaniem do udowadniania homoseksualnych skłonności pisarzy na podstawie
ich twórczości. Zaś pani Bayerowa, właścicielka upadłego pensjonatu, w którym
zatrzymuje się Fabian, to postać wręcz stworzona pod emploi Dymnej. Kobieta
rozczarowana rzeczywistości PRL-u kwieciście rzuca przekleństwami, a jej klasę
i wdzięk można poznać w scenie, w której ze względu na przymusowy przydział do
pracy wciela się w babkę klozetową. I wykonuje tą czynność w wieczorowym
wydaniu z cygaretką w ustach, pobierając odpowiednie opłaty w zależności od
wielkości potrzeby.
„Excentrycy”
chcą być ekscentryczni na siłę, a tak naprawdę jest to zwyczajna, choć odrealniona grupa
bohaterów przynosząca widzom rozrywkę. W dodatku nie jest to rozrywka wielce
wysublimowana, choć podana z humorem, w kolorowej i muzycznej oprawie, jednak
mam wrażenie, że jest to film, który bardziej spodoba się starszemu pokoleniu.
Właśnie ze względu na sentyment do minionej epoki oraz zacne starsze pokolenie
aktorskie. Jednak najnowszy film twórcy „CK
Dezerterów” raczej nie pozostanie za długo w naszej pamięci, ot przyjemny
seansik.
Recenzja ukazała się również na stronie filmowo.com.pl
Recenzja ukazała się również na stronie filmowo.com.pl
Po przeczytaniu książki Kowalewskiego planuję obejrzeć film. Nie mam zbyt dużych oczekiwań wobec tej produkcji, ale ta historia rozgrywa się moich rodzinnych stronach, więc obejrzę chociażby po to, żeby wypatrzeć znajome zakątki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mój blog o kulturze
Również planuję w najbliższym czasie poznać pierwowzór "Excentryków". Zazdroszczę, że w twojej okolicy powstają filmy :)
Usuń