Ostatnio oglądane #14

Aktualna pogoda skutecznie zniechęca mnie do siedzenia przed ekranem kinowym czy swoim domowym, więc podsumowanie filmów obejrzanych przeze mnie przez ostatnie 2 miesiące nie będzie zbyt bogate. Przede wszystkim sięgałam po lekkie, rozrywkowe produkcje, ale znalazło się też miejsce na świetne dokumenty prosto z festiwalu Millenium Docs Against Gravity, o dokumentach wkrótce napiszę w innym poście.

Z racji nadchodzącej premiery spod ręki Pedro Almodovara postanowiłam nadrobić jego poprzednią pozycję –„Przelotnych kochanków”. Z kinem Almodovara mam podobnie jak z twórczością Allena, zazwyczaj podobają mi się ich co drugie filmy. Ten tytuł zdecydowanie nie przypadł mi do gustu, tak samo jak miałam niedawno z „Nieracjonalnym mężczyzną”. Czekam zatem na letnie projekcje „Cafe Society” Amerykanina i „Julietę” hiszpańskiego mistrza.

Podobnie rozczarowałam się angielską „Damą w vanie”, która poza cudowną rolą Maggie Smith był bardzo grzeczny i poprawny, przez co świetnie sprawdziłby się na rodzinne niedzielne popołudnie, ale już nie dla tak wybrednej kinomaniaczki jak ja. A film „Sufrażystka”, który w obecnym czasie powinien być bardzo ważnym tematem do dyskusji, był zupełnie bez wyrazu. Chcąc utrwalić dylematy ówczesnych kobiet walczących o prawo do głosu skupiono się na ukazaniu ich biedy i beznadziei, przez co ja jako widzka czułam się wsadzona w schematyczną opowieść.

W tym samym odczuciu pozostałam oglądając „Jak zostałem Baskiem?” czyli typową historyjkę miłosną między dwoma zwaśnionymi regionami oraz „Miłość. Nie przeszkadzać!”, gdzie stereotypowo pieniądz był ważniejszy niż uczucia. Spodziewałam się, że tą złą passę przełamie „Królowa pustyni” Herzoga, ale za wiele się spodziewałam po nabotoksowanej Kidman. Zresztą fabularne scenariusze niemieckiego geniusza od jakiegoś czasu są bardzo nakierunkowane na tylko jednowymiarowe postaci, przez co wypada to strasznie nienaturalnie.

Na szczęście znalazłam też kilka dobrych, ambitnych produkcji. Przede wszystkim należą do nich wiosenne kinowe premiery, o których pisałam na Filmowo – „Niewinne” i „Opowieść o miłości i mroku”. Jednak ostrzegam, że ich tematyka jest dość ciężka i na pewno nie są to filmy dla wszystkich. Szczególnie ten drugi, reżyserski debiut Natalie Portman, zdołował mnie na dłuższy czas. Mocno zaskoczył mnie „Opiekun” z Timem Rothem, choć spodziewałam się ponurej tematyki. Główny bohater jest opiekunem osób obłożnie chorych, umierających i o dziwo jego relacje z pacjentami zostają ukazane jako znacznie ważniejsze i potrzebniejsze jemu do przetrwania niż ludziom, którzy muszą liczyć na jego wsparcie fizyczne i psychiczne. Końcowa scena filmu mnie zmiażdżyła. Produkcja tylko dla osób lubiących umartwiać się wraz z bohaterami. Jako ostatni do kategorii filmów przygnębiających musi dołączyć młodzieżowy „Gwiazd naszych wina”, który obejrzałam dopiero teraz, rok po premierze, za to tuż po przeczytaniu książki. I niestety pierwowzoru nie dało się przebić na wielkim ekranie, choć nie jest to obraz nieudany. Tylko jak to zazwyczaj bywa w tego typu filmach kilka wątków zostało spłaszczonych i skróconych, przez co 90 minut filmu przemija jak mrugnięcie okiem.

Na odreagowanie sięgnęłam po filmy miłosne. Zaczęłam od „Seksu, kłamstw i kaset video”, który z perspektywy 28 lat od premiery wydaje się, że był zapowiedzią dzisiejszych czasów, kiedy to związki między ludźmi są krzykiem rozpaczy, próbą ucieczki od wewnętrznej pustki. Film zdecydowanie wart zobaczenia. Do moich ulubionych filmów o miłości dołączył też „Smak curry”, cudownie inny od bollywoodzkich bajek, ale mocno podkreślający istotę hinduskiego jedzenia i stylu życia. Przypadkowa pomyłka w pracowniczej stołówce łączy samotnego mężczyznę i nieszczęśliwą mężatkę.

Spotkało mnie ciekawe zderzenie z dwoma filmami, które są bardzo do siebie podobne. Najpierw zobaczyłam zeszłoroczny film „Moja miłość” z Emmanuelle Bercot i Vincentem Casselem, który ujął mnie formą pokazania rozpadu wielkiej miłości. Zupełnie taką samą historię pokazuje również francuski film sprzed 12 lat „5x2 Pięć razy we dwoje”. Główna różnica to chronologia wydarzeń, w „5x2” oglądamy losy Marion i Gillesa od momentu rozwodu do poznania się, zaś w „Mojej miłości” sceny współczesne z przeszłością są przeplatane. Łączy je jednak fakt, że od samego początku wiemy o rozpadzie tych związków. Bardziej przypadł mi do gustu film „Moja miłość”, ale oba tytuły uważam za godne polecenia.

Na sam koniec zostawiłam sobie najbardziej rozrywkowe pozycje. Przede wszystkim nadrobiłam pierwszą część „Pitbulla”, tak aby mieć odniesienie przed sięgnięciem po najnowszą produkcję, która robiła furorę w kinach na początku roku. Słyszałam wiele pozytywnych opinii o pierwowzorze z Marcinem Dorocińskim, ale przeżyłam szok, gdy uzmysłowiłam sobie, że druga część spodobała mi się znacznie bardziej.  Piotr Stramowski i Maja Ostaszewska stworzyli świetny duet, od dawna też nie widziałam Bogusława Lindy w tak dobrej roli, a i bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Tomasz Oświeciński, którego może kojarzycie już z programu „Agent”. Co ciekawe, prawdopodobnie jeszcze pod koniec roku do kin trafi trzecia część „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”.

Świetnie bawiłam się też podczas seansu „Nice guys. Równi goście”. Nie spodziewałam się, że Ryan Gosling i Russell Crowe stworzą tak zgrany duet, a scenariusz filmu nie będzie kolejną głupią zagrywką komedii kryminalnej z nieśmiesznymi, wulgarnymi tekstami. Film ma bardzo logiczny rozwój akcji, świetnie nakreśloną psychologię postaci, a i dialogi trzymają się kupy. Nie żałuję, że spontanicznie wybrałam się na niego podczas leniwego popołudnia.

A jako ostatni film, o którym chce wspomnieć to niebanalna komedia niemiecka „Es is wieder da” o powrocie Hitlera do współczesnego świata.  Nagle znikąd pojawia się mężczyzna, który twierdzi, że jest Adolfem Hitlerem, nie ma pojęcia w jakiej rzeczywistości się znalazł, ale jego strój i zachowanie ewidentnie wskazują na idealną kopię Führera. Co ciekawe film ten pokazuje aktualny kryzys w społeczeństwie niemieckim, gdzie podziały znowu zaczynają być tak duże, że jedna wybitna jednostka może przyciągnąć tłumy na swoją stronę i wmówić im wszystko w ramach wizji cudownej przyszłości.sm


A co wy oglądaliście w ostatnim czasie i szczególnie polecacie nadrobić innym kinomaniakom? 

Komentarze

Popularne posty