Nowojorska hipsterka - filmy z Gretą Gerwig na 7. Kamera Akcja w Łodzi
Bardzo dobrze pamiętam dzień kiedy cztery lata temu wybrałam
się na pokaz specjalny w ramach Kina Konesera w Heliosie z udziałem krytyka
Tomasza Raczka. Obejrzeliśmy film „Frances Ha”, a po seansie Raczek rozpoczął
dyskusję z widownią. Na sali byłam z moimi koleżankami, wszystkie jako 19-latki
uważałyśmy postawę głównej bohaterki za dość śmieszną i niedojrzałą, a film
zakwalifikowałyśmy jako przeciętny. Ale na sali odezwały się głosy, które
bardzo szybko zmieniły moje spojrzenie na ten film. Pewna starsza pani rwała
się do wypowiedzi, mówiąc że nie rozumie ludzi takich jak Frances, że to
dzisiejsze młode pokolenie zupełnie nie wie o co im chodzi w życiu i zamiast
wziąć się do porządnej roboty, założyć rodzinę to dumają o tym, co mają ze sobą
począć. Z drugiej strony młodsi widzowie wskazywali na to, że dzisiejszy świat
otworzył nam wiele możliwości i łatwo się w tym pogubić, dlatego Frances ma
prawo zastanawiać się nad swoimi wyborami i wciąż poszukiwać nowej drogi.
Postawa bohaterki stoi w kontrze do życia jej przyjaciółki Sophie, która
spełniając swoje ściśle wykreowane marzenia, staje się nieszczęśliwa i
zazdrosna o wolność jaką cieszy się Frances. I w ten oto sposób, dzięki
wartościowej wymianie przeróżnych opinii na temat czarno-białej tragikomedii,
„Frances Ha” stał się jednym z moich ulubionych filmów. Od tego momentu
poszukuję pokazów filmów połączonych z dyskusjami, a w dużej mierze odnajduje
takie miejsca podczas festiwali filmowych.
Od czasu obejrzenia „Frances Ha” nie miałam okazji zobaczyć
innych filmów z udziałem aktorki Grety Gerwig, aż do momentu kiedy podczas 7
edycji festiwalu Kamera Akcji w Łodzi w programie znalazła się retrospektywa
jej twórczości. Udało mi się zatem nadrobić „Greenberga” i „Mistress America”,
a także zobaczyć najnowszy film z udziałem Gerwig „Plan Maggie”. Pierwszy z
nich nie trafił w moje gusta, irytował mnie główny bohater grany przez Bena
Stillera, w porównaniu do którego postać Gerwig wydawała się być stateczną
osobą radzącą sobie z zastaną rzeczywistością. Za to „Mistress America” wydał
mi się bardzo podobny do oryginalnego zachwytu „Frances Ha”. Trzydziestoletnia
Brooke staje się wzorem dla początkującej studentki Tracy, która ma stać się
jej przyrodnią siostrą. Dziewczyny stają się nierozłączne, a Tracy pochłaniają
pomysły i przygody starszej przyjaciółki. Brooke w dużej mierze jest podobna do
Frances, wciąż żyje marzeniami i stawia na samorozwój, ale dokucza jej już
perspektywa wieku, w którym inni oczekują od niej stabilizacji i sukcesu. Obserwująca
ją Tracy i jej 20-letni koledzy szybko wyciągają lekcje z losów Brooke
dokonując wyboru swoich priorytetów.
Jako 23-latka jestem bliska Frances i Brooke, ponieważ wciąż
szukam odpowiedzi na pytanie kim jestem i kim chcę być. W jakim miejscu na
Ziemi chcę żyć? Z jakim bagażem doświadczeń? Oddać się pasji filmoznawczej czy
wybrać stateczną karierę inżyniera? Dlatego oglądając kino mówiące o młodym
pokoleniu poszukuję bohaterów podobnych do mnie, ale też takich, którymi na
pewno nie chciałabym się stać. Podczas festiwalu filmowego w Gdyni trafiłam na
film wpisujący się w ten nurt – „Wszystkie nieprzespane noce” Michała Marczaka.
Polska odpowiedź na pokolenie hipsterów momentami mnie bawiła, żenowała, ale
też skłaniała do zastanowienia się nad dylematami bohaterów.
Żałuję, że najnowszy film z udziałem Grety Gerwig czyli „Plan
Maggie” nie sprostał moim oczekiwaniom. Scenariusz filmu po części pokrywa się z prywatną historią Gerwig. Mowa tu o rozpadzie małżeństwa reżysera Noah Baumacha, który
porzucił żonę dla młodszej aktorki. W „Planie Maggie” główna bohaterka dojrzewa
do decyzji o posiadaniu potomka, jednak w jej otoczeniu nie znajduje nikogo
odpowiedniego na rolę ojca. Poszukując dawcy natrafia na różnych, dziwnych
mężczyzn, ale też nieoczekiwanie nawiązuje nić porozumienia z wykładowcą
antropologii (Ethan Hawke), który szybko zakochuje się w Maggie i postanawia,
że spełni jej marzenie z bonusem – staną się rodziną i razem będą wychowywać
dziecko. Pozostaje tylko rozstać się z poprzednią matką jego dzieci, znaną
filozofką (Juliette Moore). Po kilku latach okazuje się, że stabilizacja
zaczyna przeszkadzać Maggie, więc postanawia cofnąć czas i namawia byłą żonę
swojego męża do powrotu do niego. W całej tej zmowie mężczyzna okazuje się nic
nieznaczącym pionkiem i to przez to film zaczął mnie razić. Nie akceptuje
takiej niedojrzałości i nie chce jej oglądać na wielkim ekranie.
A co Wy myślicie o filmach opowiadających o młodym
pokoleniu? Lubicie je ze względu na to, że są wam bliskie swoją problematyką
czy wręcz przeciwnie bohaterzy filmowi mają waszym zdaniem wydumane problemy?
Komentarze
Prześlij komentarz