Nie ma nic lepszego
na odprężający wieczór niż dobry musical. Zwłaszcza, gdy jest on czarną komedią kryminalną w wykonaniu 8 kobiet. Taki właśnie pomysł na film
zrealizował François Ozon zapraszając do współpracy największe
gwiazdy francuskiego kina w tym Catherine Deneuve, Isabelle Huppert,
Emmanuelle Béart, Danielle Darrieux i Fanny Ardant. A we Francji film
ten pobił rekord liczby widzów w kinach, nawet w porównaniu do
światowej sławy „Amelii”.
Akcja filmu rozgrywa
się w latach 50-tych w domu na odludziu, odciętym od świata przez
śnieżycę w przeddzień Bożego Narodzenia. W nocy dochodzi do
morderstwa pana domu, Marcela. Rankiem osiem kobiet przebywających w
domu - żona, siostra, szwagierka, teściowa, córki i służące,
starają się odnaleźć we własnym gronie winną. Wszystkie z nich
miały motyw, by zabić, wszystkie mają powody, by kłamać, a każda
z nich ma alibi. Sprawa wydaje się być coraz bardziej zagmatwana, w
trakcie śledztwa na jaw wychodzą rodzinne tajemnice i sekrety
każdej z nich, dotąd skrywane w głębokich zakamarkach serc. Usiłując
rozwiązać zagadkę zabójstwa odsłaniają skrywane przez nie
emocje i pragnienia. Przed widzem obnaża się osiem całkowicie różnych
kobiet, które same gubią się w misternej sieci kłamstw i intryg.
Dużą zaletą filmu są nagłe zwroty akcji i wciąż trzymająca w
napięciu zagadka kryminalna w tle ośmiu piosenek wykonywanych po
kolei przez każdą z bohaterek. Nie chcę zdradzać wam losów
bohaterek, więc postaram się tylko w skrócie opisać każdą z
nich. Żona denata, Gaby jest wyniosła, zimna i nieszczęśliwa w małżeństwie, jej siostra Augustyna jest złośliwą starą panną, zaś
ich matka to alkoholiczka na wózku inwalidzkim. Role panienek z
dobrego domu spadły na Suzon i Catherine, pierwsza, ulubienica
tatusia właśnie wraca z akademickiej stancji do domu, zaś druga,
młodsza córeczka przeżywa bunt młodzieńczy i jako pierwsza
odkrywa fałsz panujący w jej domu. W tle krząta się ponętna
pokojówka Louise i kucharka hazardzistka pani Chanel. O poranku
dołącza do nich siostra Marcela, Pierette – kobieta wyzwolona.
Osobno każda z nich mogłaby być nudna, lecz razem tworzą bombową
mieszankę. Dlaczego? Bo skrywają swoje romanse, ciążę, związki
homoseksualne, dawne zbrodnie, walkę o duży spadek.
Moje serce podbiły
postaci Catherine granej przez Ludivine Sagnier oraz Augustine, w tej
roli wystąpiła Isabelle Huppert. Zwłaszcza przemiana Augustyny
zrobiła na mnie duże wrażenie, choć najpiękniejszą z tych
kobiet jest moim zdaniem Fanny Ardant, która wcieliła się w
Pierrette oraz to właśnie jej wykonanie piosenki także spodobało
mi się najbardziej. Trzeba przyznać, że oprócz dobrze skrojonej fabuły i świetnych ról aktorskich, wykonania wokalne każdej z aktorek są również na wysokim poziomie. „8 kobiet” jest cudowną opowieścią o
kobietach, o zakamarkach piękna, niespełnionej miłości jak i
samotności drzemiących w każdej z nich. Choć zakończenie filmu
jest gorzkie, ten kto lubi filmy o kobietach i różnych wymiarach
kobiecości, na pewno nie zawiedzie się na „8 kobietach” Ozona.
Komentarze
Prześlij komentarz