Co się stało ze "Śledztwem"?

Rok temu początkująca reżyserka Ena Kielska skontaktowała się ze mną, aby uzyskać wsparcie przy akcji crowdfundingowej, która miała pomóc jej w stworzeniu filmy dyplomowego. Szerzej pisałam o tym tutaj. Mimo, że nie udało się zebrać wymaganej kwoty, projekt został zrealizowany z własnych środków.  „Śledztwo” ujrzało już światło dzienne, a 17 lutego film przyczynił się do obrony reżyserki na ocenę bardzo dobrą.

Miałam okazję zobaczyć „Śledztwo” w całości i spieszę z krótką recenzją. Bardzo zaskoczyła mnie konwencja jaką wybrała autorka, ponieważ stworzyła film czarno-biały ewidentnie nawiązując do klimatu noir. Montaż poklatkowy przypomina mi dawne produkcje z kina niemego, dzisiaj technika ta stosowana jest głównie przy animacjach. W dodatku bohaterowie są zdubbingowani, co pogłębia wrażenie filmu z innej epoki.

Akcja skupia się na postaci Prywatnego Detektywa, który przybywa do miasteczka opętanego falą tajemniczych zaginięć. Burmistrz prosi detektywa o pomoc, sprawa jest szczególnie dla niego ważna, ponieważ jedną z zaginionych jest jego córka. Choć niechętnie, to jednak detektyw podejmuje wyzwanie. Jest to postać stworzona według klasycznych standardów: nałogowy palacz z tajemniczą przeszłością, niestroniący od towarzystwa pań lekkich obyczajów. W kontrze do głównego bohatera mamy szalonego doktora, który również stara się naśladować postaci dobrze nam znane z literatury i filmu np. Frankensteina. Tutaj jednak bardzo młody odtwórca roli wydaje się mało przekonujący. Tym bardziej zaskakujące jest rozwiązanie zagadki, które kipi od absurdu i groteski.
O tym jak niełatwym jest zrealizowanie filmu w taki sposób, aby widz miał wrażenie naturalnego połączenia dźwięku i obrazu niech poświadczy poniższy filmik: https://vimeo.com/154775613 


„Śledztwo” będzie próbowało swoich sił na festiwalach kina niezależnego oraz oczekuje na oficjalną datę premiery. Mam nadzieję, że kolejne produkcje Eny Kielskiej będą trafiać do coraz to szerszej publiczności. A Was wszystkich zachęcam do zwrócenia uwagi na młodych twórców, którzy starają się uciec od utartych form i próbują znaleźć swoje miejsce w świecie filmu. Na prawie każdym festiwalu pojawia się mała sekcja kina krótkometrażowego i niezależnego, która jest wielką zagadką dla widzów, stąd większość omija ją z daleka. Ja wielokrotnie na tego typu spotkaniach przypadkowo odkrywałam filmy, które nie są w niczym gorsze od pełnych metraży z popularnymi aktorami. A nawet, dzięki swojej oryginalności zostają w pamięci na dłużej. Obyście również mieli okazje trafić na podobne produkcje, być może niedługo będzie jednym z nich „Śledztwo”. 

Komentarze

Popularne posty