Inspiracje kulturalne - Ćwiartka raz, Maria Stuart, Odnalezione w tłumaczeniu, Szafa polska

Za mną wyczerpujący tydzień na uczelni, stąd zabrakło mi czasu i weny na nowe teksty na blogu. Z drugiej strony poprzedni tydzień był dla mnie pełen ciekawych wydarzeń, które niesamowicie zainspirowały mnie do odkrywania nowych rejonów sztuki. Pomyślałam, że dobrze by było podzielić się z Wami swoimi wrażeniami i polecić ciekawe miejsca, tytuły, wydarzenia. Mam nadzieję, że będziecie zainteresowani takimi informacjami i inspiracje kulturalne będą częściej pojawiać się w moim repertuarze ;)

Na początek polecam wszystkim zainteresowanym popkulturą sięgnięcie po książkę Karoliny Korwin- Piotrowskiej „Ćwiartka raz”. Ta prawie 800-stronicowa cegła przez niemal miesiąc zapewniała mi rozrywkę i powrót do czasów mojego dzieciństwa, ale też czasów których nie mogę pamiętać. „Ćwiartka raz” to kalendarz 25-letniej demokratycznej Polski, która zmieniała się społecznie i kulturowo. Każdy rok opisany jest pod względem wydarzeń, którymi żył cały kraj, ze szczególnym naciskiem na to co się nosiło, oglądało, słuchało. Dodatkowo jest to okraszone wspomnieniami pani Karoliny rozpoczynającej w latach 90-tych karierę w mediach. Właśnie to spojrzenie na współczesne media szczególnie mnie zainteresowało, widać kolosalną różnicę między początkiem lat 90-tych kiedy to w prasie, radiu i telewizji pokazywano Polakom jak w mądry sposób dogonić Europejczyków, dziś poskutkowało to osiągnięciem medialnego dna – zaglądania ludziom do ich prywatnych spraw i poddania brutalnej ocenie hejterów. Wciąż sięgam po „Ćwiartkę”, aby odszukać rankingi najpopularniejszych piosenek i filmów danego roku. Miło jest wrócić do słuchania Wilków, Myslovitz, Republiki czy Edyty Bartosiewicz. Zastanawiałam się nawet czy nie prześledzić dla Was bardziej szczegółowo filmów, seriali i muzyki wspomnianych w tej książce. Może razem odkryjemy bądź wrócimy do zapomnianych perełek? Dajcie znać w komentarzach czy uważacie to za dobry pomysł. 

Mój plan kulturalny na ten rok zakłada częstsze wizyty w teatrze i operze. Jak dotąd udało mi się zrealizować ten pierwszy zamysł. W styczniu widziałam spektakl „Baba Chanel” w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, w którym pięciu starszych mężczyzn przebranych za rosyjskie babuleńki z wiejskiego koła pieśni i tańca rozprawia się ze swoją utratą młodości. Świetna sztuka przynosząca sporo śmiechu, ale również i refleksji. W zeszłym tygodniu ponownie wybrałam się do Wybrzeża na „Marię Stuart”, gdzie w głównych rolach wystąpiły Katarzyna Figura i Dorota Kolak. Obawiałam się czy XIX-wieczna walka o władzę pomiędzy dwiema królowymi przypadnie mi do gustu, jednak sposób interpretacji sztuki bardzo mi się spodobał. Jedyne zastrzeżenie jakie mam do jej wykonania to problemy z gardłem Katarzyny Figury, przez co jej rola wypadła najsłabiej, a była to postać kluczowa. Trzeba mieć jednak na uwadze fakt, że w teatrze inaczej niż w filmie aktor może danego dnia mieć gorszy dzień, a musi wystąpić przed żywą publicznością okazując swoje słabsze, ludzkie oblicze.

Jak informowałam Was na Facebooku od 9 do 11 kwietnia trwał drugi festiwal „Odnalezione w tłumaczeniu” czyli gdańskie spotkania tłumaczy literatury, podczas którego można było wziąć udział w panelach dyskusyjnych na temat sztuki tłumaczenia oraz współpracy pisarzy z tłumaczami. Część wydarzeń odbywała się nowo powstałym Teatrze Szekspirowskim, który miałam okazję pierwszy raz zobaczyć od wewnątrz. Rzeczywiście surowy, lecz charakterystyczny XVI-wieczny teatr szekspirowski znalazł w Gdańsku swoje odwzorowanie w nowoczesnej formie.

Na festiwalu miałam okazję zobaczyć i posłuchać moich ulubionych polskich pisarzy czyli Olgi Tokarczuk i Ignacego Karpowicza, ucieszyła mnie również obecność Szczepana Twardocha podczas rozmowy na temat polszczyzny wielojęzycznej. Dzięki wysłuchaniu ich spojrzenia na literaturę nabrałam wielkiego apetytu na polskie książki, niedawno skończyłam „Ości” Karpowicza i chcę jak najszybciej poznać twórczość Twardocha oraz powrócić do ukochanej przeze mnie Tokarczuk. Odkrywcze było dla mnie spotkanie z tłumaczami teatralnymi, w tym z aktorem Jackiem Poniedziałkiem, gdyż nie zdawałam sobie sprawy, że zajmuje się on także pracą nad tekstem sztuki. Kilka razy zdarzyło mi się w bibliotece trzymać w rękach scenariusze filmowe, ale nie przekonywało mnie czytanie tekstu, który znam już w formie wizualnej. Być może przeczytanie tekstu sztuki teatralnej byłoby ciekawym wyzwaniem. Jeżeli ponownie natrafię na takie wydanie, nie będę już miała oporów, aby spróbować się z nim zmierzyć. 

Na dokładkę w minioną sobotę odwiedziłam targi mody i designu Bakalie w Europejskim Centrum Solidarności, podczas których zobaczyłam dwa interesujące dokumenty o modzie. „Szafa polska 1945-89” i „Political dress” to zbiór wypowiedzi projektantów, fotografów, redaktorów mody, ale też osób wyróżniających się w tamtych czasach swoim wyglądem np. Kory, którzy dzielą się swoimi wspomnieniami z czasów, kiedy zdobycie dobrego materiału, znalezienie modelki i stworzenie ciekawej sesji było nieustanną prowizorką. Podziwiam tych ludzi za ogromną kreatywność, odwagę i wytrwałość w swojej pracy, która pozwalała Polakom obcować z pięknem oraz była wyrazem buntu wobec politycznej opresji. Z pozoru tak błaha rzecz jaką jest ubiór w tamtych czasach znaczyła coś więcej, mogła symbolizować indywidualność, odrębność, poczucie wolności.
Już od dawna nie doznałam takiego ogromu wrażeń i inspiracji czerpanych z wielu dziedzin sztuki. Jeżeli jest coś co szczególnie mogłabym Wam polecić to wychodzenie z domu na spotkanie ze sztuką. Oglądanie filmu czy czytanie książki w domu to nie to samo co wybranie się do kina czy na spotkanie autorskie. Doświadczanie nowych rzeczy, spotkania z ludźmi, którzy podobnie do Was interesują się daną tematyką to bardzo rozwojowe doznania, których na pewno nie będziecie żałować.

Komentarze

Popularne posty