Nietrafione lektury wakacyjne
Na początku lipca ambitnie zakładałam, że uda mi się
przeczytać 15 książek w trakcie wakacji. W zeszłym roku dojeżdżanie do pracy
pociągami poskutkowało aż 25 lekturami, tym razem postawiłam sobie poprzeczkę
za wysoko. Przede wszystkim spowodowane jest to złym doborem książek na
wakacje. Zaczęłam od ponad 700-stronicowego „Pochłaniacza”, który choć
spodobał mi się i na pewno sięgnę po kolejne części tetralogii, to zajął mi
sporo czasu. W międzyczasie męczyłam się z „Władcą much”, który jak już
wspominałam zupełnie nie przypadł mi do gustu. Na dokładkę, aby się dobić,
sięgnęłam po dwie bardzo ambitne lektury – „Genialnych. Lwowska szkoła
matematyczna” oraz „Mit Syzyfa i inne eseje”. Upalna pogoda nie sprzyjała
skupieniu się na intelektualnych wyzwaniach kryjących się w ich treściach,
dlatego już dziś ciężko mi się odnieść do szczegółów. Jedyną bardzo dobrze
dobraną pozycją była przypadkowo napotkana w bibliotece cieniutka książeczka
Patricka Modiano „Zagubiona dzielnica”. To dzięki temu, że akcja rozgrywała się
latem w Paryżu mam poczucie, iż jest to moja ulubiona książka tegorocznych
wakacji. Mile wspominam też „Dumę i uprzedzenie”, bo od dawna obiecywałam
sobie, że zapoznam się z tą klasyką XIX-wiecznego romansu i cieszę się, że się
na niej nie zawiodłam. Za to nie przebrnęłam przez pierwszy tom „Ziemi
obiecanej”, choć powinnam się była tego spodziewać po twórczości Reymonta. W
liceum z trudem przebrnęłam przez „Chłopów” i teraz tak samo zupełnie nie
odpowiadał mi styl autora. Odnosiłam wrażenie, że akcja się wlecze, nic
konkretnego się nie dzieje, a dialogi są miałkie i nic nie znaczące. Szkoda, że
nie udało mi się zapoznać z oryginałem, bo specjalnie wybrałam tę książkę, aby
później obejrzeć filmową ekranizację Andrzeja Wajdy. W tym przypadku będę
musiała zadowolić się filmem.
Po tak nieudanych lipcowych czytadłach zrobiłam sobie małą
przerwę od książek. Myślę, że wyszło mi to na dobre, bo kolejna pozycja, która
wpadła w moje ręce wymagała szczególnego traktowania. Mowa o „Podróżach z
Herodotem” Ryszarda Kapuścińskiego. Reportaże mistrza są dla mnie za każdym
razem nową lekcją o myśleniu o ludziach jako społeczności oraz tolerancji wobec
inności. „Podróże z Herodotem” skupiają
się na pierwszych zagranicznych wyjazdach Kapuścińskiego czyli Indiach,
Chinach, Libanie i Kongu. Cały czas podczas tych wojaży dziennikarzowi
towarzyszy myśl o starożytnym Herodocie i jego poglądach związanych z
podróżowaniem, które wpływa na postrzeganie świata. To świetna książka dla
osób, które delektują się lekturą, ale też i takich, którzy rzadko sięgają po
reportaże. Uważam, że ten gatunek należy szczególnie wyróżnić podczas swoich
planów czytelniczych. Nie wyobrażam sobie, abym mogła czytać wyłącznie
reportaże bądź czytać przynajmniej co miesiąc tak specyficzną pozycję. Wynika
to z mojego przekonania, że częsta styczność z reportażem może znieczulić nas
na istotę problemu, tak samo jak czynią to codzienne, tragiczne newsy w
mediach. Dajcie znać w komentarzach czy również tak uważacie, a może wręcz
przeciwnie wolicie częstszy kontakt z wartościową literaturą. Dla osób, które
chciałyby dopiero zacząć swoją przygodę z reportażem polecam jakikolwiek tytuł
Kapuścińskiego, w moim przypadku pierwszy był „Cesarz”.
Obecnie kończę czytać zupełnie odmienną tematycznie książkę
czyli „Włącz się do gry” Sheryl Sandberg, wiceprezes Facebooka, dawnej
pracownicy Google. Sandberg przede wszystkim skupia się na uświadomieniu
kobietom problemów, ale też szans, które czekają na nie wraz z rozwojem kariery
zawodowej. Podoba mi się to, że oprócz obrazowania własnych doświadczeń, w
książce pojawia się wiele danych związanych z badaniem aktywności kobiet na
rynku pracy, odnoszących się nie tylko do amerykańskich standardów, ale też i
polskich. Myślę, że każda kobieta na początku swojej drogi zawodowej powinna
przeczytać tę książkę, aby zestawić swoje oczekiwania wobec przyszłości z
realnymi szansami. Pokrzepiający jest fakt, że kobieta uznawana za jedną z
najbardziej wpływowych kobiet na świecie przyznaje, że nie zawsze udaje jej się
znaleźć równowagę między życiem prywatnym a zawodowym, obala mit pracownicy,
żony i matki idealnej, ale też daje świadectwo, że niezależnie od swojej
pozycji zawodowej kobiety nie muszą rezygnować z żadnej z tych ról.
Planuję we wrześniu sięgnąć
jeszcze po 2 tom „1Q84” Murakamiego i „Okularnika” Bondy. Jak Wam udało się
pogodzić wakacyjny relaks z czytaniem? Które książki ostatnio Was zachwyciły?
Komentarze
Prześlij komentarz