Filmy mojego dzieciństwa

Ponownie zainspirowana przez filmowego kota powróciłam pamięcią do moich ulubionych filmów z dzieciństwa i choć idea ogranicza się do 5 tytułów, będę musiała wspomnieć o większej ilości pamiętanych przeze mnie produkcji.
Ponoć już jako mała dziewczynka wykazywałam cechy kinomaniaczki, w rodzinnych opowieściach krąży historia jak to pewnego dnia moja mama zapomniała o istnieniu swojej 3-letniej córeczki, gdyż ta przez 6 godzin nie dawała znaków życia, siedziała sama zamknięta w pokoju nie chcąc amciu, piciu ani siusiu tylko oglądała kilka razy pod rząd „Piękną i bestię” na kultowych kasetach VHS. Kilka lat później ta sama kaseta stała się powodem pierwszej bójki między mną a młodszą siostrą, która zbezcześciła moją ukochaną bajkę wyciągając i splątując w supełki całą taśmę. Z mojej kolekcji kaset pamiętam najbardziej „Pocahontas” i „Anastazję”, do dzisiaj uważam, że są to najpiękniejsze bajki jakie w życiu widziałam i strasznie ubolewam nad dzisiejszym pokoleniem, które nie zna już tych wartościowych tytułów. Pocahontas zawsze była dla mnie niedoścignionym ideałem kobiety, chciałam tak jak ona być wolna, kierować się głosem serca a nie rozumu i mieć pomoc Babci Wierzby przy podejmowaniu decyzji. Przyznam się, że w mój „oficjalnie ostatni” Dzień Dziecka przed 18-urodzinami obejrzałam ją jeszcze raz i do dzisiaj zazdroszczę tej dzikusce tych rozwianych włosów z pomarańczowo- różowymi liśćmi, a teksty piosenek „Kolorowy wiatr” i „Ten za łukiem rzeki świat” nadal znam na pamięć. Podobnie jest z „Anastazją”, od czasów tej bajki jestem zafascynowana carską Rosją, ich melancholijną mentalnością jak w piosence „płynie czas, liczę dni, co minęły daremnie..”, a postać Rasputina wzbudzała we mnie jako dziecku strach jak i ciekawość, gdy ten śpiewał „kiedy stanie się noc zło ją odnajdzie, czarna zniszczy ją moc...”.  
 Pocahontas (1995) reż. Eric Goldberg, Mike Gabriel

Anastazja(1997) reż. Don Bluth, Gary Goldman
Dopiero później odkryłam telewizję i kino familijne czyli „Bogus, mój przyjaciel na niby”, „Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki”, „Kevin sam w domu”. Kultowe filmy, które oglądał na pewno każdy maluch, jeśli nie cała rodzina siadała do corocznych powtórek, zwłaszcza „Kevina..”. Z dobranocek najlepiej wspominam „Smerfy” „Muminki” „Gumisie” ze złym Iktornem i jego ogrami oraz magiczny sok z gumi jagód, „Pszczółkę Maję” „Tabalugę” i słynny tekst „Jakubie, zrób mi loda” ;D Gdy ostatnio dowiedziałam się, że Telewizja Polska wycofuje z emisji wieczorynki pomyślałam, że sami wbijają sobie gwóźdź do trumny, bo pozbywają się tego co było ich wizytówką od lat .

Kevin sam w domu (1990) reż. Chris Columbus
Gumisie(1985) 
Do dzisiaj zawsze, gdy mój tata odnajdzie w magazynie telewizyjnym, że tego dnia będzie emitowana jakaś część „Akademii Policyjnej” siadamy przed telewizorem i ponownie zaśmiewamy się w tych samych, durnych momentach. Seria amerykańskich komedii o niezdarnych policjantach, mimo że momentami prymitywnie głupia, starych fanów „Akademii...” wciąż bawi.
 Akademia Policyjna I-VII (1984-1994)
Pierwszym smutnym filmem mojego dzieciństwa była „Moja dziewczyna”, dramatyczna historia pary 11-latków, w której główny bohater umiera ukąszony przez rój pszczół. Pamiętam, że wywarło to na mnie duże wrażenie i ostatnie 20 minut filmu widoczność obrazu zakłócały strumienie łez, ale skłamałabym gdybym powiedziała, że był to pierwszy raz gdy płakałam przed szklanym ekranem. Po raz pierwszy 5-letnia Martusia płakała, gdy skończyła oglądać z babcią stary polski serial „Dom” , główni bohaterowie rozdzielili się, każdy udał się w świat szukać lepszego bytu, a kamienica przy ulicy Złotej kompletnie opustoszała. Chyba nie rozumiałam wtedy o co chodzi z tym rozstaniem, na pewno nie miałam wiedzy, że serial przedstawiał realia życia w Polsce po II wojnie światowej, ale tak bardzo wczułam się w dylematy tych bohaterów, że gdy babcia powiedziała: „To już jest koniec, już nigdy więcej się nie spotkają” padłam w ryk, jakby to na mnie spadły ich wszystkie nieszczęścia.
 Moja dziewczyna (1991) reż. Howard Zieff
Dom (1980-1987) 
Moje wyprawy do kina rozpoczęło pojawienie się na ekranach „Toy Story”, gdzie z początku historia ta nie wydawała mi się jakoś porywająca i pouczająca, ale gdy kilka lat temu obejrzałam „Toy Story 3” to powaliło mnie na kolana, bo poczułam, że jest to chyba jeden z ostatnich filmów animowanych tworzonych w starym stylu, z mądrym przesłaniem, fabułą opartą na prostych wartościach i nie wprowadzającej super efektów ani złowieszczych potworów, aby zainteresować dzieciaka.  
 Toy Story (1995) reż. John Lasseter
Ostatnią podróżą dzieciństwa przez okres dorastania aż do osiągnięcia pełnoletności było dla mnie dorastanie z serią o Harrym Potterze. Historia małego czarodzieja, która porwała do kin i księgarni cały świat, jest moim zdaniem fenomenem, gdyż chyba jako ostatni z filmów dla młodzieży zafascynował zarówno pokolenie ludzi ode mnie o kilka lat starszych jak i kilka lat młodszych czyli trafił do największej grupy odbiorców. Ostatni seans „Harrego Pottera i Insygni Śmierci” przypadł na rok, w którym kończyłam 18 lat, a mimo to razem ze znajomymi poszliśmy do kina, niektórzy przebrani w peleryny z różdżkami i razem z Harrym, Ronem i Hermioną żegnaliśmy się z naszym dzieciństwem.
 Harry Potter i Komnata Tajemnic (2002) reż.Chris Columbus
Harry Poter i Insygnia Śmierci cz.II (2011) reż. David Yates
Ciężko byłoby mi wybrać tylko 5 ulubionych filmów, ale jeśli musiałabym wybrać to będą to:
  • seria Harry Potter
  • Moja dziewczyna”
  • Kevin sam w domu”
  • Pocahontas”
  • Anastazja”
Jakie jeszcze tytuły pamiętacie ze swojego dzieciństwa?

Komentarze

  1. "Z dobranocek najlepiej wspominam „Smerfy” ze złym Iktornem i jego ogrami oraz magiczny sok z gumi jagód" - a to chyba o "Gumisiach";)
    Fajne zestawienie "Piękna i Bestia" to pierwszy film na którym byłam w kinie, miałam wtedy jakieś 4 lata:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa pomyłka w edycji, już poprawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty