Relacja z kulturalnego weekendu w Łodzi i Warszawie
W ostatnim wpisie informowałam Was jakie atrakcje czekają na
mnie podczas minionego weekendu, ochłonęłam już po powrocie i teraz chcę się
podzielić swoimi wrażeniami.
W końcu musiałam mieć zdjęcie z "Idą" !
Na Before Kamera Akcja niestety pojawiło się mało osób, a i
wybrany repertuar nie porwał mnie. Jedynym wyjątkiem był irański film „Taxi
Teheran”, który podziwiam za odwagę i wymowność obrazu. Jafar Panahi w swoim
kraju został skazany na 6 lat więzienia i 20 lat zakazu wykonywania zawodu
reżysera za zbrodnie przeciwko bezpieczeństwu narodowemu. Pokazywanie
rzeczywistości irańskiej społeczności okazało się zbyt obrazoburcze według
władzy prowadzącej propagandę islamską. Zatem od kilku lat Panahi w ukryciu
tworzy kolejne filmy, a jego znajomi przemycają je na zagraniczne festiwale.
Najnowszy „Taxi Teheran” łączy w sobie elementy paradokumentu, dramatu i
komedii. Reżyser wciela się w nim w taksówkarza, który rozmawia ze zwykłymi
obywatelami takimi jak sprzedawca pirackich filmów, nauczycielka,
złodziejaszek, prawniczka. Ale najbardziej w pamięć widzów zapada duet z
10-letnią siostrzenicą, która również planuje stworzyć swój film. Jako wzorowa
uczennica działa według planu opracowanego przez państwową cenzurę. Okazuje
się, że wykonanie tych założeń jest niewykonalne i rodzi niemałą frustrację.
Ten film zdecydowanie był najlepszym spośród trzech obejrzanych przeze mnie w
Łodzi. Pozostałe „Strefa nagości” Urszuli Antoniak i „Violet” Basa Devosa
wydały mi się zbyt nudne i bez żadnej konkretnej treści. Pierwszy z nich to
obraz opowiadający o fascynacji między dwiema nastolatkami – bladolicy i
ciemnoskórej muzułmanki. W filmie nie pada ani jedno słowo, wszystko opiera się
na spojrzeniach i długich scenach opływających wodą ciał. Ile można patrzeć na
pełne ciszy kadry z płynącą strumieniem wodą? Początek „Violet” zapowiadał się
ciekawie, w galerii handlowej dwójka nastolatków morduje chłopaka, czego
świadkiem jest nasz główny bohater. Po tym wydarzeniu młodziak stara się wrócić
do swojej rzeczywistości, trochę udając że to się nie stało, a trochę
przeżywając to po swojemu i próbując zachować się po męsku. Zabrakło mi jednak
w tym filmie postawienia jakiejś tezy i ukazania celowości pokazania widzom
takiego tematu.
Uczestnicy dyskusji na Before Kamera Akcja
Cieszę się z powodu zorganizowania panelu dyskusyjnego, bo
te podczas Kamery Akcji zawsze wypadają ciekawie i zaskakująco, co do
początkowego planu rozmowy. Tym razem pod hasłem „Bój się widza. O
współczesnych kinomanach” mieli dyskutować ze sobą producent filmowy Łukasz
Dzięcioł, specjalistka na rynku VOD Małgorzata Badowiec, właścicielka kina Muza
w Poznaniu i niszowa dystrybutorka filmowa Małgorzata Kuzdra oraz redaktor
pisma „EKRANy” Michał Lesiak. Z początkowej problematyki walki o przyciągnięcie
uwagi widza doszło do tematów gnębiących rynek filmowy od środka. Dowiedziałam
się na jakich zasadach funkcjonują relacje pomiędzy producentem a dystrybutorem
oraz dystrybutorem a managerem platformy VOD. Szokującą informacją dla mnie, a
wyjaśniającą wiele zagadnień problematycznych w moim rozumieniu, był opis umowy
między dystrybutorem a kinami i stronami VOD. Otóż od odgórnie przyjętych
zasad przez sieć dystrybutorów wynika nakaz szerzenia odbioru najpierw przez największą liczbę kin, traktując to jako pierwszą możliwą formę trafienia do widza. Dopiero po 3-6 miesiącach
od premiery istnieje możliwość negocjacji udostępnienia filmu z legalnego
źródła w odbiorze cyfrowym. Przyznajcie sami, że taki sposób funkcjonowania
niezbyt przystaje do nowoczesnej rzeczywistości. Myślę, że jest to jedna z
najważniejszych przyczyn korzystania z pirackich wersji filmów umieszczonych w
internecie. Bo po prostu tak jest szybciej, łatwiej i taniej.
Sobotniego wieczoru jak tysiące Polaków ruszyłam na Noc
Muzeów. Zgodnie z planem odwiedziłam Muzeum Kinematografii w Łodzi. Bardzo
spodobały mi się ściany wypełnione dawnymi plakatami filmowymi z tzw. Szkoły
Polskiego Plakatu oraz wystawa #IdaTheFilm. Całe piętro wypełnione było
plakatami „Idy” z różnych krajów, statuetkami nagród filmowych z całego świata
oraz nagraniami i zdjęciami z planu filmowego. Nie lada gratką było obejrzenie
stron oryginalnego scenariusza „Idy” z zapiskami twórców. Ponadto w muzeum
można było zobaczyć dawny sprzęt filmowy m.in. kamery, stół montażowy, fotoplastikon. Więcej zdjęć z mojej wycieczki zobaczycie na profilu Kultrożernych na Facebooku. Dopiero następnego dnia, gdy przeglądałam przewodnik po wojewódzkie łódzkim,
który otrzymałam w kolejnym odwiedzonym miejscu – Muzeum Tradycji
Niepodległościowych, spotkałam się z informacją, że tuż obok Muzeum
Kinematografii znajduje się również Muzeum Animacji. Zatem podczas kolejnej wizyty
w Łodzi wiem już gdzie się kierować J
Natomiast w niedzielę pędziłam na Warszawskie Targi Książki.
Dosłownie pędziłam, ponieważ w przeciwieństwie do pozostałych dni kiedy to
targi kończyły się o godzinie 19 w niedzielę trwały do godziny 17. W związku z
tym na Stadionie Narodowym biegałam…przez niecałą godzinę. Wierzcie mi, że pani
z rejestracji była oburzona taką postawą. Więc wiem, wstyd ogromny, ale lepiej
być chwilę niż wcale. Mimo, że ominęły mnie spotkania z autorami i pełen
asortyment wydawnictw, to z drugiej strony trafiłam na największe promocje i
brak kolejek. Poskutkowało to zdobyczą 7 książek za nieco ponad 80 zł ! Z tego 6 tytułów widocznych
jest na zdjęciu, brakujący egzemplarz, który trafił już do rąk mojej koleżanki
to „Kronika zapowiedzianej śmierci” G.G. Marqueza. Jestem przekonana, że za rok
także pojawię się na Targach Książki i postaram się spędzić na nich więcej
czasu.
Komentarze
Prześlij komentarz