Przegląd filmów z 6 edycji festiwalu Kamera Akcja w Łodzi

Jak już wspominałam w poprzednim tygodniu gościłam w Łodzi na szóstej edycji Festiwalu Krytyków Sztuki Filmowej Kamera Akcja. Podczas czterech dni miałam okazję obejrzeć kilkadziesiąt filmów, które niedawno miały lub dopiero będą mieć swoją premierę w Polsce. Żałuję, że nie udało mi się zobaczyć „Młodości” i „Sicario”, tym razem harmonogram projekcji mi nie sprzyjał. Mimo to kilka tytułów zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Szczególnie przypadł mi do gustu laureat tegorocznej Złotej Palmy w Cannes czyli francuski „Dheepan”. Opowiada on o trójce uchodźców ze Sri Lanki, którzy udając rodzinę, starają się ułożyć sobie życie na nowo we Francji. Na ich nieszczęście trafiają na osiedle opanowane przez gangsterów, a niepokorny Dheepan był walecznym rebeliantem, zatem w momencie kulminacyjnym jego natura daje się we znaki. Film ten jest świetną mieszanką dramatu i  thrillera pełną realizmu. Mnie ta historia momentami wzruszała, bawiła,  a czasami przerażała i myślę, że to stanowi iż „Dheppan” jest wielowymiarowym, świetnie zrealizowanym filmem.
"Mów mi Marianna"

Kolejny ważny dla mnie film, po którym nie spodziewałabym się tak silnych emocji to dokument Karoliny Bielawskiej „Mów mi Marianna”, który został wyróżniony w tym roku na Krakowskim Festiwalu Filmowym oraz na festiwalu w Locarno. Tytułowa Marianna to 40-letnia kobieta przechodząca zmianę płci. Na początku poznajemy jej samotną walkę o akceptację nowej tożsamości, później narastającą ekscytację ze zbliżającej się operacji oraz rozkwitającą nową miłość. Ale w tym filmie nie ma klasycznego happy endu, ponieważ nagle Marianna doznaje udaru i od nowa musi walczyć o swoją godność. Niezwykle wrażliwy obraz, świetnie dobrana muzyka i ogromny szacunek do bohaterki biją z dokumentu Bielawskiej. Serdecznie polecam wszystkim, nawet osobom które nie są zainteresowane tematyką transseksualną.
"The Duke of Burgundy"

Na festiwalu skusiłam się na pokazy filmów Petera Stricklanda, którego filmy nie trafiają do polskich kin, a jest to angielski artysta ceniony na rynku europejskim. „Berberian Sound Studio” został 3 lata temu wyróżniony na festiwalu w Locarno i na pewno jest fascynującym filmem pod względem dźwięku, ponieważ główny bohater jest specjalistą od miksowania dźwięku. Ekspert od filmów przyrodniczych zostaje zatrudniony przy realizacji włoskiego horroru, co wpływa znacząco na jego stan psychiczny. Pod względem fabularnym ta historia nie przekonała mnie do siebie, bowiem moim zdaniem reżyser nierównomiernie budował napięcie filmu. Drugi, tym razem zeszłoroczny obraz Stricklanda „The Duke of Burgundy” to przepiękna stylizacja i gra zmysłowości, pod którymi po raz kolejny skrywa się fabularna wydmuszka. W tym przypadku historia rozgrywa się między parą lesbijek odgrywających grę dominy i uległej, z czego Pani jest zmuszana do spełniania specyficznych fantazji swojej partnerki i czuje się zmęczona tym układem. W tle mamy do czynienia z tematyką motyli, na których temat domina tworzy rozprawy naukowe, jednak w ostateczności ten temat nic nie wnosi do filmu, jest jedynie wypełnieniem między rozwojem akcji.

Podobne wrażenia wywołał we mnie film Gaspara Noe „Love”, o którym było głośno przez śmiałe i liczne sceny erotyczne. Owszem muszę przyznać, że estetyka tego filmu jest imponująca, zważając że jest to produkcja niskobudżetowa, a zupełnie tego nie widać po obrazie. Również realizacja w technice 3D jest czymś świeżym i ciekawym, a na pewno „Love” przejdzie do historii jako pierwszy film pokazującym wytrysk spermy w 3D. Tym co po raz kolejny przekłada się nad śliczny obrazek jest pretensjonalna fabuła oparta na tak sztucznych dialogach, że pełna sala co jakiś czas wybuchała śmiechem np. podczas sceny płaczu głównego bohatera w wannie, gdy ten przytula swojego synka Gaspara (wymarzone imię bohatera dla jego dziecka – przypadek? nie sądzę ;D) i rzuca tekstem rodem z Paula Coelho „Życie nie jest łatwe, Gaspar”.

Ponadto obejrzałam też 20 filmów krótkometrażowych, które po raz pierwszy na Kamerze Akcji wystąpiły w konkursie etiud i animacji. W pełni zgadzam się w werdyktem jury składającym się z blogerów filmowych, najlepszą etiudą został uznany obraz Miłosza Kasiury „Dni z moim tatą” opowiadający o ostatnich chwilach syna z ojcem cierpiącym na demencję. Wśród animacji wygrała „Journey” Michała Wójcickiego z bardzo prostym motywem życia jako ciągłej wędrówki z przeciwnościami,  zaś wyróżnienie zdobyła zabawna etiuda „Kac” Macieja Buchwalda, w której to kac jest zawodem ze ściśle określonym regulaminem postępowania każdego ranka.


Oprócz wspomnianych przeze mnie tytułów sporą popularnością cieszył się „Intruz” Magnusa von Horna, którego miałam już okazję zobaczyć na festiwalu filmowym w Gdyni oraz pokusiłam się na recenzję dla Filmowo. Niedługo możecie się spodziewać tekstu na temat paneli dyskusyjnych i warsztatów, w których uczestniczyłam na 6 Kamerze Akcji. 

Komentarze

Popularne posty