W czasach gdy nie
było Internetu, komórek, Ipodów, Ipadów a w czarno-białych telewizorach
pokazywano tylko 2 programy, pewnej niedzieli nie było także
Teleranka... „Wroniec” przedstawia historię nocy z 13 grudnia
1981 roku widzianą oczami małego Adasia, który nagle zderza się z
okrucieństwem PRL-owskiej rzeczywistości. Jego dotąd spokojne
dzieciństwo zostaje zakłócone, gdy do jego mieszkania
niespodziewanie wpada Wroniec i porywa całą rodzinę. Odtąd
chłopiec zostaje sam z sąsiadem Janem Stanisławem Wieńczyńsławem
czyli Panem Betonem, który w czasach świetności PRL-u był
przodownikiem pracy. Razem wyruszają w poszukiwaniu bliskich
przemierzając miasto, gdzie za każdym rogiem czyhają na nich
Podwójni Agenci, Suki, Złomowcy, Wojacy – Wroniacy, Milipanci,
MOMO i GAZ, który pochłania wszystkich i wszystko co się rusza w
mgnieniu oka. Na szczęście Adaś spotyka na swojej drodze dobrych
ludzi, którzy pomagają mu dotrzeć do rodziny np. Cinkciarzy
dających cynk i Staczy dodających otuchy.
Książka Dukaja jest
nie tylko fajną bajeczką dla dzieci, którzy czasów stanu
wojennego nie pamiętają, ale dzięki swoim prześmiewczym
fragmentom opisujących absurdy PRL-u, jest także miłym
wspomnieniem dla pokolenia, które dorastało w tych czasach. Autor
opisuje losy robotników wyrabiających 1000% normy, jak i ludzi
wiecznie stojących w kolejkach do sklepów i opozycjonistów
walczących z ówczesną władzą.
Sąsiad
wyciągnął do niego wielgachną dłoń.
–Jan
Stanisław Wieńczysław Beton.
Adaś
z trudem uścisnął mu kciuk i palec wskazujący.
–Czemu
ma pan takie duże ręce?
–Temi
ręcami! – zahurczał pan Beton. – Temi ręcami zbudowałem!
–Co
pan zbudował?
–Domy!
Ulice! Fabryki budowaliśmy! Miasta!
–Aha.
Pan
Beton wrócił na górę po ciepłe ubranie dla Adasia.
Adaś
tymczasem oglądał ustawione na regale stare fotografie Jana
Stanisława
Wieńczysława.
Wszystkie wykonano na wielkich placach budowy. Pan Beton jeszcze miał
włosy na głowie. Goły do pasa stał tam z cegłówkami w rękach.
Albo ze szpachlą
i wiadrem. Na tle maszyn budowlanych. Wkoło pięły się też mury i betonowe
słupy. Wisiały na nich wstęgi i transparenty. 1000 PROCENT NORMY.
20000
PROCENT NORMY. 250000 PROCENT NORMY.
–Proszę
pani, proszę pani! – Adaś pociągnął za rękaw panią z
torbami. – Niech mnie to
puści!
–Trzymaj
swoje miejsce, dziecko. Przyjdzie mama, to cię zastąpi.
–Ale
ja nie chcę tu stać!
Pani
z torbami zaśmiała się smutno.
–Nikt
nie chce Stać w Kolejce. Ale Stoimy całe życie.
Kruki
dopadały po kolei bezbronne U-Lotki i rozrywały je dziobami i
pazurami. Albo chwytały
je w dziób i odlatywały Na pewno wrzucają je do kotłów, z
których wdychają dym
Wojacy-Wroniacy. Pan
Oporny robił śnieżki i ciskał nimi w kruki. Nie trafił ani razu. Naraz
przestał. Obrócił się w stronę skrzyżowania. Rozległy się
gwizdki, wycie i tupot
buciorów. Na pana Opornego, środkiem jezdni, biegli Milipanci.
Białe Pały wznosili
nad głowy niczym miecze. Kiedy tak pędzili w szeregu, Adaś
odczytał na Hełmach
ich imię: MOMO Za MOMO kołysał się ponad samochodami ostry szpic Szpicla. Pan
Oporny zajął Pozycję. Była to Pozycja do Pałowania. Milipanci
dopadli go i otoczyli
i Spałowali zielonego pana na biało.
„Wroniec”
przyciąga uwagę także szatą graficzną, w środku przypomina
typową książeczkę dla dzieci pełną ilustracji strasznych
postaci i zagubionego chłopca, ale zdecydowanie grafika jest mocną
stroną tej pozycji. W przyszłości na pewno chciałabym zapoznać
swoje dzieci z tą wartościową książką, ale też nie żałuje,
że sama sięgnęłam po nią jako dorosła i was również do tego
zachęcam.
Komentarze
Prześlij komentarz