Czy Woody Allen może nas czymś jeszcze zaskoczyć?
Mało jest reżyserów, którzy swoją dobrą passę utrzymują
przez lata. Na pewno do takich ikon należy Woody Allen, który obchodzi dziś 80
urodziny. Z tej okazji postanowiłam ponad 50 (!) –letnią działalność
najsłynniejszego komika w USA. Będzie to mój subiektywny przegląd filmów, które
utrwaliły się w pamięci widzów lub były przełomowymi tytułami na drodze Allena.
Tym co najsilniej kojarzy się z postacią Woody’ego Allena
jest jego niesamowicie inteligentne poczucie humoru. Często też absurdalne i
obnażające wszelkie nasze przywary, tak jak w filmie „Wszystko, co chcielibyście
wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać”. Ta komedia porusza bardzo
niewygodne tematy, chociażby tj. zoofilia, a jednak nie znam nikogo, kto
poczułby się urażony spojrzeniem filmowca. Ograniczanie mistrza tylko do
gatunku komediowego nie miałoby żadnego sensu, bo Amerykanin w doskonały sposób
miesza różne formy wyrazu. Czymś przełomowym na lata 80-te był „Zelig” czyli
czarno-biała kreacja bohatera, który w oczach innych objawiał się w wielu wcieleniach.
Oczywiście wciąż mamy do czynienia z komedią z nutą podłoża psychologicznego,
lecz konwencja filmu przypomina charakterystyczne dla dawnego kina
dokumentalnego „gadające głowy”.
Wielu najbardziej ceni sobie w twórczości mistrza,
spojrzenie na relacje damsko-męskie. Docenienie Oscarem kultowego już „Annie
Hall” nadało zupełnie nową jakość w opowiadaniu o miłości. Jeśli dzisiaj
obejrzelibyście ten 38-letni film to z pewnością zaskoczyłaby Was aktualność
problemów bohaterów. A także sentencje, które w nim padły na pewno mieliście
okazje już słyszeć np. „Masturbacja
to seks z kimś, kogo naprawdę kochasz” lub „Państwo wyglądają na szczęśliwą parę. Jak do tego doszliście? – Jesteśmy powierzchowni i nie
mamy nic do powiedzenia”. Ci, którzy uważnie śledzą karierę
Allena zapewne zauważyli tendencję do powtarzania tych samych problemów w innej
rzeczywistości. Tak jak w filmie „Hannah i jej siostry” mieliśmy trójkąt
miłosny pomiędzy małżeństwem a siostrą żony, jak już w „Vicky Christina
Barcelona” pojawia się temperamentna para w wolnym związku, w którym to
nieoczekiwanie pojawia się ta trzecia. Czasy się zmieniają, a z tym zmiana
obyczajowości, lecz rozterki bohaterów dotyczą wciąż tych samych kwestii.
O tym, że miliony ludzi na świecie identyfikuje się z
bohaterami Allena świadczy popularność nie tylko jego komedii, ale też filmów dramatycznych. Choć
standardowo „idzie się na Allena”, żeby się pośmiać, to już w przypadku takich
tytułów jak „Blue Jasmine” ciężko mówić o happy endzie. Otrzymujemy za to
porządną dawkę bolesnego zderzenia z rzeczywistością. I takie spojrzenie też
jest cenne, bo wciąż jest to niepowtarzalna wizja Allena i nikt inny nie
potrafi ukazać tego w taki sposób. Na mnie szczególne wrażenie zrobił mało
znany film „Wnętrza”, który uznaję za najmniej allenowski, ponieważ jest
inspirowany życiem genialnego reżysera Ingmara Bergmana, co sprowadza się do
bardzo smutnej historii rodzinnej.
Bardzo też lubię sentymentalną stronę Allena, dzięki której
powstały takie filmy jak „O północy w Paryżu” czy „Złote czasy radia”. Bo czyż
nieprzyjemnie jest oglądać zabawne, ciepłe historie przypominające dawne czasy?
Na pewno są to tytuły, do których można wracać wielokrotnie.
Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule tekstu myślę, że poczciwy
Woody wciąż nas zaskakuje. Być może niekiedy zdarzają mu się gorsze filmy, ale
to raczej normalne skoro od lat co roku pojawia się kolejna jego produkcja. Nie
ma reżyserów idealnych, ale ten 80-latek jest temu bardzo bliski. Zgadzacie się
ze mną, a może jednak dostrzegacie zbyt dużo wtórności? Jakie są wasze ulubione
filmy Allena?
Komentarze
Prześlij komentarz