Choć w
tym roku znacznie odczułam brak czasu na oglądanie filmów, według
mojego konta na filmwebie udało mi się obejrzeć 183 filmy, więc
uznaje to za całkiem dobry wynik. Moim zdaniem rok 2013 okazał się
być bardzo udany dla filmowego świata, zarówno tego zagranicznego jak i polskiego. Żałuję, że wciąż nie udało mi się zobaczyć
najbardziej cenionych tytułów polskiego kina , w tym "W
imię...", "Idę", "Papuszę", "Chce
się żyć", ale mam nadzieję że w najbliższych miesiącach
uda mi się nadrobić te haniebne zaległości. Duże wrażenie
wywarła na mnie "Drogówka" Smarzowskiego, jak i zresztą
cieszyła się ona wielką popularnością w polskich kinach (ponad
milion widzów). Niewątpliwe te tłumy były spowodowane naszą
polską przaśnością i chęcią pośmiania się z policji, która
upija się, bierze łapówki i oszukuje na lewo i prawo. Ale mam
nadzieję, że chociaż połowa bacznych widzów zauważyła, że
pomysł Smarzowskiego na zrealizowanie tego filmu jak i technika
filmowa (wiele scen zostało nakręconych za pomocą kamer z
telefonów komórkowych) wprowadziły nową jakość do polskiej
produkcji filmowej.

W podobnym gatunku "realnej, polskiej
rzeczywistości" można umieścić głośny "Układ
zamknięty" ze świetną rolą Janusza Gajosa. Może dla
niektórych kino to nie jest doskonałe, bo wciąż daleko mu do
podobnych produkcji amerykańskich, ale we mnie tytuły poruszające
istotne, społeczne tematy wywołują kaca moralnego. Podobne uczucie
wzbudził we mnie film z 1981 roku w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego "Przypadek" z główną rolą Bogusława Lindy. Przedstawia
on 3 różne warianty życia głównego bohatera w zależności od
jednego, przypadkowego wydarzenia – dostania się do odjeżdżającego
pociągu bądź nie. Przez długi czas po seansie tego filmu
pozostawał on w mojej głowie i wywoływał myśli jak wiele rzeczy
w moim życiu spowodowane są właśnie takimi przypadkami.
Lubię też
polskie kino umoralniajające i w tej kategorii umieściłabym
obejrzane przeze mnie w tym roku "Pokłosie", "Lęk
wysokości", "Miłość.Film Sławomira Fabickiego" i
"Mój rower". Pierwszy z nich odbił się szerokim echem w
mediach w roku 2012 za sprawą poruszenia trudnego tematu
polsko-żydowskich relacji, niewyjaśnionych spraw z okresu wojny i
tuszowania prawdy. Myślę, że to bardzo ważna produkcja i
podziwiam za odwagę twórców, w tym reżysera Władysława Pasikowskiego i aktorów wcielających się w główne
role – Macieja Stuhra i Ireneusza Czopa, bo kolejny tego
typu film w Polsce może nie powstać przez lata, a może nawet
nigdy.

"Miłość..Fabickiego"
również jest produkcją do bólu rzeczywistą, zapisem rozpadem
miłości ze względu na dobijające sploty złych wydarzeń w życiu
głównych bohaterów. Duet Marcin Dorociński i Julia Kijowska
według mnie sprawdził się rewelacyjnie, bardzo chętnie
zobaczyłabym Kijowską w kolejnych filmach, gdyż dotąd była mi
znana tylko z roli w 2 sezonie serialu "Bez tajemnic".
Kolejny film z Dorocińskim, który znajduje się w czołówce
najlepszych aktorów polskich młodego pokolenia (prawdopodobnie
potwierdzi swoją pozycję rolą w "Jack Strong", który na
ekranach kin pojawi się w lutym), w połączeniu z bardzo dobrą
rolą znanego i cenionego aktora Krzysztofa Stroińskiego w "Lęku
wysokości" opowiada historię trudnego pogodzenia się z
chorobą psychiczną w rodzinie. Duży plus za to, że reżyserowi Bartoszowi Konopce udało się nie popaść w wielki dramat ani też zlekceważyć
ciężkiego tematu. Zapewne zasługą tego jest to, że dla Konopki była to historia autobiograficzna, a cały film dedykowany
jest jego nieżyjącemu ojcu.


W
zamierzeniu luźna produkcja z Arturem Żmijewskim, Krzysztofem Chodorowskim i zaskakującą postacią w świecie filmu - jazzmanem Michałem Urbaniakiem, nie stała się zbyt popularna w polskich kinach, a i
recenzje były dosyć różne. Mi jednak "Mój rower" bardzo przypadł do gustu,
bowiem dawno o ile w ogóle, nie spotkałam się z tak pozytywnym
inteligentnym polskim filmem. Nie wiem co stoi za tym fenomenem w
moim odczuciu, ale zarówno scenariusz, sposób przedstawienia tej
historii jak i wykonanie w postaci niezbyt oczywistego tercetu
aktorskiego dało mi poczucie dobrze spędzonych 90 minut.
Widziałam "Drogówkę". Rzeczywiście film robi wrażenie, jest mocny i oby więcej takich dobrych filmów :)
OdpowiedzUsuń